Nadszedł ten dzień. Jono wstał bardzo wcześnie i spokojnie zaczął pakować swój kufer. Już dziś miał udać się do Hogwartu, by pobierać tam nauki od światłych czarodziejów. Nie czuł podekscytowania, był raczej zadowolony.
Jego ojciec natomiast biegał po domu jak szalony. Pokrzykiwał żeby się pospieszyć, że czas nagli, że jego syn w końcu rusza do miejsca, w którym on spędził najlepsze lata swojego życia. Chłopak rzucił ostatnie spojrzenie na swój pokój. Zdjął ze ściany plakat miejscowego klubu piłkarskiego, którego był kibicem. Sporty czarodziejów nigdy jakoś do niego nie przemawiały, wolał dyscypliny mugoli. Upchnął do kufra jeszcze piłkę i zszedł na dół.
-Jedziemy! - krzyknął rozradowany ojciec i poprowadził żonę i syna do samochodu. Chwilę później mknęli już kierunku Londynu.