Nigel siedział na łóżku w swoim pokoju rozmyślając czy tak jak jego rodzice dostanie list z Hogwartu, gdy nagle na parapecie jego okna usiadła szkarłatna sowa. W dziobie trzymała list zaadresowany właśnie do chłopca. Nigel pewnie sięgnął po list. Jeszcze nigdy wcześniej nie dostał żadnego. Z uśmiechem na twarzy otworzył go. Po przeczytaniu wybiegł z pokoju jak szalony krzycząc :
- Mam!!! Dostałem!!!
- Ale co? - Zapytała Herbina
- List z Hogwartu - Odparł syn
- List z kąd? Z Hokaldu? A cio to? - Pytała jego młodsza siostra Fiona
- Nie, ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa - Kontynuował chłopak - Mamo, jutro musimy iść na Pokątną -
- Dobrze synku, ale daj nam odpocząć, ok? - Prosiła matka - Jak Barry wróci z redakcji to mu się pochwal, dobrze? -
- Nie wiem, po co mi to mówisz...Przecież wiedziałem... - Mówił syn opuszczając kuchnię.
Nigel wyszedł przed dom wpatrując się w tabliczkę na drzwiach Seranius street 6. Wiedział że ten dzień jest dla niego bardzo szczęśliwy lecz nie mógł się doczekać jutra, by pójść na zakupy.